wtorek, 30 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 1: To już 7 lat..

Na początek może jeszcze mała notka od autorki :-) Dziękuje bardzo Natsuki, bez której ten blog by na pewno w ogóle nie powstał, bo mi dała "kopa w dupę" żebym się wreszcie zebrała i coś wstawiła. Po 2 jestem chyba jedyną osobą na tym świecie która nie ogarnia blogera więc dziękuje jej też za to że pomogła mi z wszystkimi tu technicznymi sprawkami i wykonała śliczny szablon, mam nadzieję że wam też się podoba. A i jeszcze jedno przepraszam za błędy sama sprawdzałam więc pewnie mogą jakieś być bo nie jestem mistrzem ortografii ani interpunkcji :-) Miłego czytania!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

      Lucy siedziała właśnie na fotelu, przeglądając stary album ze zdjęciami. Jej przyjaciele, gildia... . To wszystko skończyło się 7 lat temu.


      Gildie upadły, magia poszła w zapomnienie, a technologia znacznie się rozwinęła. Wtedy też mistrz rozwiązał Fairy Tail. Wszyscy magowie odeszli w różne strony. O n też.
      Dziewczyna odwróciła kartkę i jej wzrok padł na zdjęcie różowowłosego chłopaka. Samotna łza spłynęła po jej policzku. Otarła ją szybko, niecierpliwym gestem i zatrzasnęła album.
      Nawet się z nią nie pożegnał. Z nikim. Po prostu zniknął nikomu nic nie mówiąc. Pewnego dnia po prostu odszedł.
  - Już siedem lat... - mruknęła cicho dziewczyna.
      Odłożyła szybko album na stół i wstała. Zegarek w jej telefonie wskazywał 8.50
  - Cholera, spóźnię się do pracy.
      Lucy szybko ubrała buty, z którymi nie rozstawała się już od dłuższego czasu. Wysokie, czarne glany. Nikt nie uwierzyłby, że to ta sama dziewczyna, co parę lat wcześniej. Ta blondynka, która uwielbiała różowy kolor i krótkie wręcz mini spódniczki.
      Teraz ubierała się na czarno. Różowy za bardzo jej się kojarzył z jej gildią i pewna osobą... Chciała się od tego odciąć, tym bardziej, że przez długi czas nie potrafiła się pozbierać. Teraz, jak na razie jej się to udawało. Wszystko było poukładane. Do czasu...
      Tak więc Lucy miała na sobie:
      Czarne rurki, czarną koszulkę bokserkę, na to siateczkowy, również czarny shirt z długim rękawem i szeroki sweter ze zbyt długimi rękawami. Oczywiście, w tym samym kolorze co reszta.
      Lucy przyjrzała się sobie w małym lustrze w przedpokoju. Blond włosy sięgały teraz ledwie podbródka, opadały z jednej strony na oko, przysłaniając je całkowicie. Ich końcówki były fioletowe. W ładnym śliwkowym odcieniu.
      Dziewczyna ubrała się w swój zimowy płaszcz, długi do ziemi i postawiła kołnierz, aby było jej cieplej. Oczywiście płaszcz był czarny.
      Zamknęła drzwi i wyszła na ulicę. Parę lat temu 2 albo 3 otworzyła swój własny antykwariat. I tam właśnie teraz się kierowała. Do centrum Magnolii.

       Do pracy miała ze swojego mieszkania jakieś 10 minut. Na szczęście dziewczyna była szefową sama dla siebie, wiec nie musiała się martwić spóźnieniem.
      Mimo wszystko chciała się trzymać jakiegoś planu. Inaczej jej życie zbyt szybko by się rozsypało. Znowu.
      Z nieba zaczął padać deszcz. Dziewczyna przyspieszyła kroku i już po chwili otwierała już drzwi sklepu. W środku było cicho i jakoś tak ponuro. Wszędzie było pełno bibelotów i różnych drobiazgów, ale na tym właśnie polegał urok tego miejsca.   
   
      Godziny mijały tu powoli. Lucy najczęściej czytała jakąś książkę, wypożyczoną z biblioteki Levy.  Zegar na ścianie właśnie wybił piątą po południu i blondynka weszła na zaplecze, aby zaparzyć kawę. Jej koleżanka Mcgarden powinna się zaraz pojawić.

      Tymczasem przez drzwi wszedł pewien chłopak w kapturze. Miał na sobie jeansy, trampki i czerwoną bluzę zapiętą pod szyje.
      Rozejrzał się po wnętrzu, ale nikogo nie zauważył. Był przekonany, nie był pewien na 100% pewny, że dobrze trafił. Czuł zapach dziewczyny. Trochę się zmienił przez te siedem lat, ale był podobny. Nie dało się go pomylić z żadnym innym.
      Dzięki bardzo dobrym zmysłom usłyszał z zaplecza kroki i szum ekspresu do kawy.
      Chłopak wziął do ręki książkę leżącą na biurku i spojrzał na okładkę. Tytuł brzmiał: "Wizje w mroku 1", była to, z tego co się zorientował, książka fantasy.
      Wtedy usłyszał skrzypnięcie drzwi od zaplecza. Lucy wyszła, otwierając je plecami, ponieważ obie ręce miała zajęte przez 2 filiżanki z parującą cieczą, przez co stała teraz tyłem do sklepu.

      Wcześniej wydawało jej się, że słyszała tu kogoś, więc od razu pomyślała, że to Levy. Dlatego zamarła słysząc męski głos, w dodatku znajomy.
   - Ciekawe książki czytasz Luce.
       Dawno nikt tak jej nie nazywał. Tylko JEDNA osoba tak do niej mówiła.

      Blondynka odwróciła się szybko i aż upuściła filiżanki, które trzymała w dłoniach. Jej brązowe tęczówki rozszerzyły się ze zdziwienia.
   - Nie możliwe... - wydukała tylko i dalej stała nie ruchomo wpatrzona w postać przed nią.
   - Ohayo Lucy - powiedział chłopak zdejmując kaptur i przeczesując ręką różowe włosy. - Dawno się nie widzieliśmy. - dodał jeszcze z tym swoim charakterystycznym, rozbrajającym uśmiechem.


Ciąg dalszy nastąpi ... XD

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Prolog

Ohayo :-)
W sumie tu powinien znajdować się prolog, ale pisałam pierwszy rozdział tak pod początek, więc tu zrobię małe wyjaśnienie, plus się przedstawię.

Jestem Hachi, mam 16 lat i lubię wymyślać opowiadania.
Bo anime mi nie wystarcza XD
Czyli taka standardowa blogerka FT
Tylko ja jestem psychiczna ale ciiicho, opowiadanie będzie normalne... w miarę...
Ewentualnie mogą się też pojawić krótkie historyjki, jakieś one-shoty, ale to już zobaczę czy będę miała na nie wenę.

 Okej to tak... O blogu:
Akcja dzieje się w roku.... o ile się teraz w obliczeniach nie pomyliłam... w 798 roku...
czyli 7 lat po zakończeniu igrzysk. Po prostu uznajemy, że były igrzyska, bez smoków, Fairy Tail wygrało, potem ucinamy dalsze wydarzenia, manga itp i zaczynamy liczyć od wtedy.
Wliczając sagę Edolas oczywiście w wydarzenia, żeby komuś potem tych siedmiu lat nie brakowało :-)
 Bohaterowie mają tak gdzieś kolo 25 lat... no mniej więcej. Pozmieniałam troszkę na swoje własne potrzeby ich statystyki.
Nie hejtujcie mnie od razu za "małe" zmiany w postaciach.
Jakby wszystko było po staremu było by nudno.
Musicie mi wierzyć na słowo XD
Okej bo się rozpisałam,

Więc, akcja - 798 rok, miejsce - Magnolia (jak na razie)
Na początku będę skupiać się na NaLu... no głównie, to będzie paring wiodący ale to nie znaczy ze nie pojawią się inne ;-)

I jeszcze jedno, rozdziały nie będą pojawiać się regularnie. Jak na razie mam napisane prawie 4 i muszę się ostro za nie wziąć.
Z góry przepraszam za każdy błąd, korektę robię sama, a nie jestem za dobra z ortografii i interpunkcji.
Oczywiście w komentarzach liczę na szczerą i obiektywną opinie :-)
Chyba powiedziałam wszystko...

1 rozdział już wkrótce!!