Była pewna, że
ma jakieś przewidzenia.
Przecież to nie możliwe... - pomyślała.
- N-Natsu...
-wyjąkała.
Z tym jednym
wypowiedzianym słowem, rozsypał się jej cały dotychczasowy,
poukładany świat.
Nie wiedziała,
co powiedzieć, żadne z nich się nie odezwało. Natsu prawie wcale się nie
zmienił, ale ona... całkowicie o 180 stopni. To właśnie zszokowało chłopaka.
Dziewczyna ubrana z góry na dół na czarno. Zatkało go po prostu. Nie spodziewał
się tego zupełnie.
To Lucy pierwsza
odzyskała rezon. Zaskoczenie zniknęło z jej twarzy,a na jego miejsce pojawiła
się złość. Zmrużyła gniewnie oczy i założyła ręce na piersi.
- Czego. Tutaj.
Szukasz?! - wysyczała blondynka przez zaciśnięte zęby.
Owszem, cieszyła
się, że go widzi, ale właśnie to sprawiało, że była jeszcze bardziej wściekła.
Może to pokrętna logika, ale cóż. Nie mogła uwierzyć w to, jak się czuje.
Przecież ją zostawił... nie potrafiła od tak zapomnieć tych cichych 7 lat,
kiedy to on nie dawał znaku życia.
- Też się cieszę
że cię widzę Luce. - odparł Natsu, ze smutnym uśmiechem.
Spodziewał się
chłodnego powitania, w końcu sam sobie na to zasłużył. Mimo wszystko miał
jednak nadzieję, że dziewczyna chociaż trochę ucieszy się na jego widok. „Chyba
się pomyliłem... „- pomyślał.
- Tylko nie
Luce! - oburzyła się dziewczyna.
Szybko obróciła
się na pięcie i zniknęła na zapleczu. Wróciła po niespełna minucie ze szczotką
i zamiotła skorupy na jedną stertę na podłodze.
- Przez ciebie
stłukłam moje ulubione filiżanki. - powiedziała cicho, odwracając się do Natsu
plecami.
Stała tak przez
chwile w ciszy, gdy nagle poczuła jak ktoś przyciąga ją do siebie, a silne
ramiona oplatają ją w tali.
- Gome -
usłyszała przy swoim uchu.
Lucy poczuła,
jak łzy zbierają jej się w oczach, ale nie chciała pozwolić im wypłynąć
- Gdzie byłeś?!
- spytała ostro, spuszczając głowę w dół.
- Gomenasai.
- Nie
przepraszaj! - przerwała mu. - Baka! - krzyknęła i odwróciła się w stronę
chłopaka.
Cała wściekłość
wyparowała od razu, gdy tylko jej oczy spotkały się z zielonymi tęczówkami.
- Wiem. -
uśmiechnął się i przytulił blondynkę mocniej do siebie.
Tym razem
dziewczyna odwzajemniła uścisk. Oparła policzek na torsie chłopaka (nawet teraz
była od niego niższa o głowę) i cieszyła się ulotną chwilą szczęścia.
Natsu spojrzał
czule na Lucy i pogłaskał ją po włosach.
- Zmieniłaś się
- skwitował.
- Minęło siedem
lat, czego się spodziewałeś?
W odpowiedzi
różowo-włosy wzruszył tylko ramionami.
Pewnie stali by
tak jeszcze długo, gdyby do uszu Lucy nie doleciał dźwięk piosenki: Emilie de
Forest "Only teardrops", która oznaczała, iż ktoś do niej dzwoni.
Z lekką
niechęcią dziewczyna odsunęła się od Natsu i wyjęła telefon z kieszeni. Był to
zwykły, czarny, dotykowy samsung. Komórki dopiero niedawno weszły do użytku,
ale były nieocenione.
Na wyświetlaczu
pojawiło się zdjęcie Levy siedzącej z nogami na biurku i z książką w reku.
Lucy odebrała
szybko. Przypomniała sobie właśnie, że była na dziś umówiona z przyjaciółką.
- H-hallo? - spytała lekko zachrypniętym
głosem, po czym odchrząknęła - Coś się stało?
- Lu-chan! -
usłyszała w słuchawce. - Gome, coś mi wypadło i nie dam rady dziś przyjść.
Gniewasz się na mnie??
- Nie skądże! -
zapewniła szybko Lucy. - Następnym razem się spotkamy.
- Dziękuje
Lu-chan. Jesteś kochana! - krzyknęła Levy, po czym szybko się rozłączyła.
Lucy schowała
telefon do kieszeni i zerknęła w kierunku chłopaka, który zdąrzył się już chyba
całkiem rozgościć w jej antykwariacie.
Natsu stał
oparty o biurko i przeglądał jakiś zeszyt.
- Twój chłopak?
- spytał nie podnosząc wzroku.
Starał się nie
okazywać zainteresowania, jednak w środku aż się gotował. Tak szczerze to sam
nie był do końca pewien, czemu ta myśl tak go rozzłościła. Może i minęło siedem
lat, ale trzeba przyznać, że Natsu dalej był kompletnym idiotą.
- Ta... a żebyś
wiedział... - odparła Lucy, uśmiechając się pod nosem, widząc dziwne zachowanie
różowo-włosego.
- Rozumiem. -
mruknął ponuro, wlepiając wzrok w stronę zeszytu.
Nic nie rozumiał
z tych jakiś cyferek i innych. Jakieś zyski, wydatki... . Pewnie oglądałby te
kartkę jeszcze wiele razy, gdyby blondynka nie wyrwała mu zeszytu z reki.
Zamiast zapisanej strony widział teraz brązowe tęczówki Lucy.
- Baaaaka. -
prychnęła dziewczyna, trzepiąc go po głowie. - Levy dzwoniła, że nie przyjdzie
do mnie, bo coś jej wypadło. - dodała, okrążając biurko i siadając na krześle z
nogami na blacie.
Natsu
błyskawicznie odzyskał rezon, a jego zielone oczy błysnęły wesoło.
- Oooo...chcesz
powiedzieć, że nie masz chłopaka? Coś ty robiła przez ten cały czas?
No tego, to już
było za wiele....
- Nie, nie mam.
A w ogóle, co cie to obchodzi?! - pisnęła dziewczyna, cała czerwona.
TAKIEJ rozmowy
na pewno się nie spodziewała. No, ale w końcu taki był Natsu. On ma szeroko
pojęte znaczenie słowa normalność. Pod każdym względem, nawet jeśli chodzi o
rozmowę.
- Coś ty taka
czerwona Luce? - zapytał chłopak z rozbawieniem, odwracając się w jej stronę.
- Wcale nie
jestem czerwona! - krzyknęła i zerwała się z fotela z zamiarem wstania. Jednak
był jeden mały, malutki problem. A mianowicie blondynka zapomniała o istotnym
szczególe. Ciągle trzymała nogi na biurku. W efekcie krzesło się przewróciło, a
nasza Lucynka wylądowała na podłodze.
- KUSO! Auć! -
krzyknęła, patrząc morderczym wzrokiem na chłopaka, który uniósł dłonie do góry
w geście mówiącym: "Ja nic nie zrobiłem" Matko, jak ona go czasem
nienawidziła.
- Co tam u
Levy? - spytał w końcu, jak gdyby nigdy nic.
- Eh.. -
dziewczyna dała za wygraną. - Dobrze. - odparła, wstając i otrzepując spodnie.
- Otworzyła bibliotekę w zachodniej części miasta. Tam gdzie teraz mieszka. Może
byś lepiej powiedział gdzie TY byłeś?
- Znowu do tego
wracasz? Tu i tam, nie ma o czym gadać. - powiedział nie patrząc jej w oczy.
Blondynka
zacisnęła ręce w pięści. Po głowie krążyło jej jedno pytanie: Dlaczego nie
chciał powiedzieć?
- Nie potrafisz normalnie odpowiedzieć?!
Chyba mam prawo wiedzieć? Zniknąłeś bez słowa jak tylko Makarov rozwiązał
gildie. Nie dawałeś znaku życia przez te siedem lat i myślałeś, że teraz gdy
nagle wróciłeś to wszystko będzie normalnie?! - blondynka czuła, jak łzy znów
zbierają jej się w oczach.
"Nie, nie
teraz" - prosiła w myślach. Nie chciała się teraz rozsypać, ale niestety z
każdym kolejnym słowem cierpienie powracało. Jej poukładany świat, który sama
dla siebie stworzyła sypał się coraz bardziej i za chwile mógł lec w gruzach.
Powinna się zamknąć. Powinna, ale nie potrafiła.
- Otóż nie. Nic
już nie jest takie samo i nigdy nie będzie, a udawanie tylko wszystko pogorszy.
- Lucy, ja... -
zaczął Natsu, ale nie za bardzo wiedział, co powiedzieć.
Nie miał nic na
swoje usprawiedliwienie, w dodatku dziewczyna miała racje. Nic już nie może być
takie jak kiedyś.
- Zamknij się.
Dlaczego ja w ogóle z tobą rozmawiam? - spytała, a jedna samotna łza spłynęła
jej po policzku. - To wszystko było łatwiejsze , kiedy starałam się zapomnieć o
przeszłości. Ja...ja również długo nie mogłam się pozbierać po tym wszystkim
ale-e - Lucy łamał się głos, a łzy zaczęły przysłaniać widoczność, mimo tego
kontynuowała. - al-l-ee udało mi się, a teraz pojawiasz się ty i wszystko
psujesz!! - krzyknęła.
Czuła ogromny
ból w sercu. Dobrze wiedziała, że swoimi słowami sprawiła chłopakowi przykrość,
ale nie potrafiła inaczej. Nie mogła uwolnić się od przeszłości, bo ta ciągle
ją doganiała i zadawała ciosy z taką siłą, że aż Lucy zapierało dech w
piersiach. Nie potrafiła stawić jej czoła. Była na to za słaba, wiec żyła w
swoim świecie. Okłamywała samą siebie.
Teraz blondynka
nie widziała już nic. Starała się stłumić szloch, ale bezskutecznie. Musiała żałośnie
wyglądać. Tak myślała.
Natsu z
początku stał nieruchomo, patrząc na Lucy. Rozumiał jej złość i mimo, że to co
mówiła bolało, postanowił jej wysłuchać. Było w tym trochę racji. Nie dało się
tego ukryć. Zawalił na całej linii. To jego wina.
Patrzył bezradnie na płaczącą
przyjaciółkę, niepewny co robić. To wszystko, co mówiła miało pewien sens.
"Może
powinienem zostawić ją samą?" - zastanawiał się różowo-włosy. Wiedział
jednak, że to nie jest dobre rozwiązanie. Nie potrafiłby teraz odejść, a Lucy
pewnie też drugi raz by tego nie zniosła.
W końcu
postanowił zrobić jedną, jedyną rzecz, która przyszła mu do głowy i wydawała
się najodpowiedniejsza. Szybko pokonał dzielącą ich odległość i przytulił
łkającą przyjaciółkę.
Lucy, gdy tylko
poczuła mocny uścisk chłopaka, próbowała się wyrwać, ale bez rezultatu. Natsu
trzymał ją mocno, ale i tak żeby nie zrobić przypadkiem dziewczynie krzywdy.
- Lucy... -
odezwał się chłopak spokojnie.
- Nienawidzę
cię, nienawidzę!!! - krzyknęła Lucy przez łzy, uderzając w tors chłopaka
pięściami. - Idiota!! Kretyn!! - krzyczała cały czas, próbując się wyswobodzić
z jego objęć.
Uspokoiła się
dopiero po dłuższej chwili. Zabrakło jej już sił, a prawa ręka blondynki
zacisnęła się teraz na bluzie Natsu.
- Lucy popatrz
na mnie. - zażądał, ale dziewczyna udawała, że go nie słyszy.
- Gome. -
powiedział, spoglądając na czubek głowy przyjaciółki. - Tylko tyle mogę
powiedzieć. Wiem, że jestem idiotą i że zachowałem się podle. Taki już jestem
niestety. Najpierw coś robię potem myślę. Przecież wiesz.
No trudno mu
było nie przyznać racji.
- Mówiłam ci
już, że masz nie przepraszać... - usłyszał cichy szept. - Baka..
- Hai, hai. -
odparł. Po czym jedną ręką ujął brodę Lucy tak, aby dziewczyna spojrzała na
niego. Oczy miała czerwone i zapłakane. Makijaż spłynął jej całkowicie po
policzkach.
- Hej, nigdzie
się nie wybieram. - powiedział poważnie. - Obiecuje. Nigdy więcej nie zniknę
bez słowa.
Lucy nie
wiedziała, czy powinna mu wierzyć. Chciała tego, ale po tym wszystkim... Nie,
skarciła się w myślach. To przeszłość tak? A dziewczyna obiecała sobie że nie
będzie nią żyć. Trzeba iść do przodu i grać kartami jakie rozdał nam los.
- Trzymam cię za
słowo. - blondynce wciąż jeszcze łamał się głos, ale postanowiła się
uśmiechnąć.
Nie bardzo jej
to wyszło. Dawno tego nie robiła. Jej usta pomalowane jasno fioletową szminką
już zapomniały, co to znaczy szczery uśmiech.
- Wyglądasz jak wydra. - usłyszała w
odpowiedzi.
Natsu tym żartem
chciał trochę rozładować napiętą atmosferę i polepszyć ponury nastrój. Cóż w
efekcie oberwał w głowę od Lucy.
Dziewczyna mimo
iż starała się pokazać złość, cały czas się uśmiechała. trochę bardziej
prawdziwie niż ostatnio. Może uśmiech nie wyglądał tak jak kiedyś i był
zaledwie cieniem tego z przez laty, ale to zawsze coś....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tadaaam! Po długiej przerwie kolejny rozdział!
Dziękuje za wszystkie komentarze pod poprzednim. Całą
krytykę i rady biorę sobie do serca, i dlatego dzisiaj długo sprawdzałam
rozdział. Mam nadzieję że nie ma jakiś rażących błędów. Chyba muszę kogoś od
korekty zatrudnić.
Wyjaśniam od razu, że wiem jak bardzo był krótki, ale
pierwszy pełni taką funkcję prologu, a każdy kolejny rozdzialik będzie coraz
dłuższy.
Levy: No mam nadzieję~!
A ty mi się tu Leviś nie wtrącaj, bo ci odbiorę wszystkie
epizody w opowiadaniu
Levy: I tak mnie wykluczyłaś z tego rozdziału!~
A wolałaś wparować i przerwać taki fajny moment NaLu??
Fani by cie zabili chyba
Levy: (cisza)
No to mam moja współkomentatorkę z głowy XD
Mam nadzieje, że po tym rozdziale nie chcecie mnie udusić
ani nic (nie wiem czemu, ale po ludziach można się wszystkiego spodziewać)
Tak więc i tym razem liczę na komentarze z opinią!!
~~ Hachi i Levy
(wymusiła na mnie ten swój podpis ale ciiiicho)
Przecież to nie możliwe... - pomyślała.
No i w koońcu czas na mój komentarz. Miałam pomysł na taki super komentarz, ale nie mogłam dorwać sie do kompa i prawie wszystko zapomniałam. Ale powoli się przypomina, jest sukces! :D
OdpowiedzUsuńNa początek: Płakałm. Kilka razy. Najpierw ze szczęścia, że dałaś nowy rozdział. Potem ze wzruszenia i smutkuu w trakcie wydarzeń. A na koniec ze śmiechu i ciśnięcia beki z tej wydry xD. Mrraśnie ^^
Inna część komentarza była taka:
Kocham Cię <3
I równocześnie nienawidzę, no bo jakżeby inaczej. Kocham Ciebie, Twoje opowiadanie . I jestem bardzo szczęśliwa,:D Jestem zła, za to że kończysz rozdział w takim momencie! No rozumiem, trzeba zrobić napięcie, czytelników zachęcić do czytania i w ogóle, ale serio? W takim momencie ;_;
Mój mózg wygląda tak:
więcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcej Twojego opowiadania. TERAZ. No i znowu mam ochotę płakać. Przez to, że nie dostanę rozdziału. DUPA! >.<
Zachowuję się trochę niegrzecznie, przepraszam. Ja po prostu... NaLu...NaLu...NaLu...Eh...
Życzę Ci dużo weny, czasu na pisanie, wszystkiego xD
// Lucyfer ;)
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na twojego bloga dopiero dzisiaj i już mi się podoba ;)
Fajnie, że Natsu wrócił :) i ja jak bym była na miejscu Lucy to też bym tak zareagowała jak ona XD
Końcówka i tak najlepsza >-<
Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ;)
Hachi, świetne!
OdpowiedzUsuńNalu <3 spodziewałam się, że im tam zaraz Levi wparuje, ale dobrze, że nie, bo by wszystko zepsuła.
Najlepsze było to: "Może i minęło siedem lat, ale trzeba przyznać, że Natsu dalej był kompletnym idiotą." hahaha, tak bardzo Natsu XD
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :)
Natsu, ty cholero jedna gdzieś ty był?!
OdpowiedzUsuńFried- wiesz...chłopaki w jego wieku...
*kopie Frieda przez okno* baaaaka! Tu musi być coś głębszego!
Fried- *wczołguje się do środka* kurna, od kiedy skończyłaś bloga kopiesz coraz mocniej...
Muszę się na czymś wyżyć 'w' buahaahahha! Iiiii...czekam na kolejny rozdział!
Fried- Bo te rozdziały są zajefajne!
No!
Fried- No!
Weeeź, mnie zaciekawiłaś...kurde, no xd
Fried- masz teraz na głowie Marike, która nie zaśnie tej nocy.
Właśnie! Jesteś za mnie odpowiedzialna, więc dodawaj jak najszybciej ten rozdział! Bo jutro ja muszę do szkoły ;-;
Fried- a ja się będę wylegiwał!
Ty mi szynszyle nakarmisz!
Fried- doobra, ale tylko dlatego, że ona jest kawaii.
No..to przesyłam wenę i do następnego!
Marika i Fried
Nareszcie kurka mać!!! Nawet nie wiesz jak bardzo wyczekiwałam tego rozdziału. :D
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Lucy trochę za szybko mu wybaczyła. Chociaż to moje zdanie. Rozdział świetny a Natsu to ciota! Powinna była tam wparować Levy i z całej pety mu przywalić na końcu rozdziału :D to by było boskie!
Nashi: Sadysta O.o powinnaś iść do wariatkowa.
No chyba ty! Moim zdaniem powinien zapłacić za to co zrobił. Chociaż i tak pewnie oberwie od Levi xd
N: Zapewne...
Rozdział boski!
N: Życzymy dużo weny...
I razem z Nashi czekamy na kolejny rozdział xd
I znów super rozdział. Szkoda ze tak krótko ale rozumiem. Tez czasem pisze takie malutkie. Czekam oczywiście na następny bi fabuła zaczyna się rozkręcać. Natsu dał ciała ale te uściski, które ją przynajmniej kocham nad życie, sprawiają, że znów mam ochotę w niego wierzyć. Lucy tak naprawdę zmieniła tylko swój wygląd. W środku to wciąż ta sama delikatna osoba z niezwykle rozwiniętym charakterem. Mam nadzieje że te siedem lat rozłąki nie wpłynie na ich stosunek do siebie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW końcu dodałaś rozdział! Mimo, że go już kiedyś widziałam to emocje podczas czytania towarzyszyły mi takie same. Łzy, złość, śmiech... wszystko. :D
OdpowiedzUsuńJa mam ostatnio problemy z moim blogiem... odechciało mi się pisać, dlatego zastanawiam się nad krótką (czyt. długą) przerwą, aby zebrać wenę i pomysł na dokończenie. Jeszcze ok 10 rozdziałów i koniec ;)
Mogę wiedzieć kiedy następny rozdział? Teraz buzują takie emocje! Chcemy rozdział XD
Następnym razem do skomentowania zaproszę moje alter ego, które niestety dziś nie ma, bo zostało na basenie ( z którego nie dawno wróciłam) Nie umiem ci powiedzieć jakie jest. Ja raz jestem ponura, a raz szalona, więc ciężko określić jej charakter :D
A teraz kilka pytań:
1. Czy gildia kiedyś znów kiedyś się zwiąże?
2. Magia powróci?
3. Kiedy Gajeel się spotka z Levy?
4. Będą też inne paringi?
To chyba tyle... jak mi się coś przypomni to dopisze XD
A teraz w podsumowując:
ROZDZIAŁ FENOMENALNY! XD Nie mogę się doczekać następnego :D
Przesyłam ci TONY weny, której mi niestety brakuje :( i życzę ci udanych ferii ;) które chyba masz, prawda?
POzdrawiam
Dziękuję za komentarz a teraz odpowiadam na pytania XD
UsuńRozdział dodam przed końcem ferii (Tak tez mam teraz) na pewno za jakieś 1 - 1.5 tygodnia.
1. Możliwe ;-)
2. Magia nie zniknęła, ona jest tylko o niej zapomniano, ale tak mam zamiar ją przywrócić
3. Eee... za kilka rozdziałów XD
4. Głównie NaLu i potem GaLe... może coś wspomnę o innych (czytaj na pewno)
I to chyba tyle :-)
Dziękuje Natsuki-chan za wenę! Przyda się!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo wreszcie rozdział!
OdpowiedzUsuńI to jaki!
Ja jestem z tych, którym trochę już się znudziło NaLu, więc nie odczuwałam przy czytaniu tych wszystkich emocji, które są wymienione w komentarzach powyżej. Ale wymienię ci momenty, które wg. mnie są mega słodkie:
1) Jak Natsu przytulił Lucy i ją przeprosił;
2) Jak Lucka biła go w pierś (kocham takie coś, kiedy dziewczyna wyżala się chłopakowi);
3) Jak obiecał, że już więcej tak nie zrobi, że już nigdzie nie pójdzie.
Maksimum słodkości <3 I widzę też że błędy poprawione. Stawiam ci piątkę z plusem z tego opowiadania xD
A tak BTW to zapraszam na mojego bloga: http://harukanaomoi.blogspot.com/
I coś tak myślę że (tak jak koleżanka powyżej) Levy nie mogła przyjść, bo także spotkała kogoś z przeszłości ^^
*bam*
Co to było?
*bam*
Aaaaaa, to pewnie Kinana.
*bam*
Ostatnio zamknęłam ją na strychu za zabieranie mi myszki.
*BAM*
Pewnie jej wykrywacz cookies wariuje, bo zareklamowałam Ci mojego bloga.
*BAM*
Kurcze, może ją wypuszczę. Bo mi jeszcze tu wleci przez sufit.
*BOOOOOOOM*
Chyba już to zrobiła! To ja lecę, ślę wielkie wiadro weny i do następnego rozdziału!
Dobrze, że ten rozdział był dłuższy, bo tamten jakoś za szybko mi przeleciał :P Ale to tylko dowód na to, że przyjemnie mi się czytało.
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z powrotem po latach. Zastanawia mnie tylko gdzie Natsu był przez cały ten czas? Cóż, koniec końców i tak zachował się jak typowy Natsu, bo zamiast cokolwiek wytłumaczyć biednej Lucy, zbył jej pytanka :P No i ta zazdrość, gdy "ktoś" dzwonił do Lucy. Jak widać chłopak ciągle coś do niej musi czuć, w innym wypadku chyba by mu to różnicy nie zrobiło. :) Ale bardzo fajnie, bardzo.
Muszę przyznać, że początkowo ta zmiana w wyglądzie Lucy i nie tylko wydawała mi się trochę przesadzona, ale teraz uważam, że to rozsądny pomysł. W końcu minęło sporo czasu, zmieniły się warunki, więc i ona miała prawo się zmienić :)
Pozdrawiam i życzę weny! :)
Lucynka się zmieniła O_o ;-;
OdpowiedzUsuń